freeride ski instruktor ski-touring

Technika jazdy w stromym terenie. Dla amatorów stylu „skutecznego”

CZĘŚĆ 1 – PODSTAWY. Czym różni się technika jazdy w terenie, a dalej – w stromym terenie, od tego, jak jeździmy na stoku? Które elementy wykorzystujemy w górach, co zostawiamy „na boisku”  i co warto trenować?

Jeśli kiedykolwiek jeździliście z instruktorem narciarstwa, pewnie wiecie, iż mają taką przypadłość, że do znudzenia gadają o właściwej pozycji. Kursanci ziewają, oczami wywracają, bo słyszeli to już po stokroć, a ci dalej swoje… Po co? Nie wystarczy jeździć „skutecznie” zamiast „ładnie”?

Otóż w terenie (w zwłaszcza stromym) „ładnie” znaczy też pewnie i stabilnie, a dobra równowaga i wyeliminowanie ruchów lub ustawień, które mogą nas z niej wytrącić to podstawa. Przypominam, że mamy zazwyczaj na sobie ciężki plecak, pod ślizgami zdarzyć się może śnieg wątpliwej jakości a do tego spore nachylenie terenu – mamy już więc dość „rozpraszaczy”, żeby ich sobie jeszcze dokładać.

Pozycja ciała – na co zwrócić uwagę?

Twój środek ciężkości powinien znajdować się cały czas nad stopami, a stopy-biodra-barki być w jednej linii (takie ustawienie mamy po wychyleniu całej pozycji w przód).

  • Stopy: są podstawą balansu dla całej sylwetki narciarza! Wydawać by się mogło, że zapięte na sztywno w butach narciarskich nie mają nic do roboty, a to zupełnie nieprawda. Zwróćcie uwagę na przenoszenie ciężaru ciała i np. oderwanie pięt w mocno atakującym skręcie/ obskoku w stromym terenie. Z kolei zbytnie obciążenie pięt może skończyć się tym, że polecimy do tyłu i stracimy równowagę. W stromym terenie kluczowa jest też rotacja stóp (skręty stop-stop do zatrzymania).
  • Kolana: Twój amortyzator! Wiecie zapewne, że narciarze dzielą się na tych przed i po operacji kolana. Ta druga grupa niechętnie kupuje argumenty o mocniejszej pracy w kolanach (wiem, bo sama do niej należę), ale nie ma siły – one muszą pracować intensywnie i płynnie: sprężynowo, w zgięciu, ale nie na przybloku! Tylko dzięki temu jesteśmy w stanie odpowiednio przenosić ciężar, reagować na zmiany śniegu i terenu, przykładać odpowiednią siłę do zakrawędziowania nart.
  • Biodra: Twój drugi amortyzator i gwarancja kontroli nad nartami, jeśli tylko potrafimy utrzymać je przeniesione do przodu (linia stopy-biodra-barki!)
  • Stabilna góra! Górna część ciała, czyli wszystko od bioder w górę (nie zapominając o głowie i wzroku!) ma z kolei świadczyć, że nawet w 50-stopniowym żlebie jesteś oazą spokoju 😊 Zwrócona w dół, w linii spadku stoku (zdecydowanie mocniej, niż w łagodniejszym terenie czy na stoku) musi być niezachwiana (co nie znaczy, że sztywna). Każde odchylenie barków, rąk, zmiana płaszczyzny ustawienia wytrąca z równowagi.
  • Ręce: Element „stabilnej góry”, cały czas w pozycji „atakującej”, bo bez mocnego wybicia z kija (lub dwóch!) w stromiźnie daleko nie zajedziemy. I zmora niejednego amatora jazdy „skutecznej” w kontakcie z instruktorem: po skręcie ręce zostają z przodu, a nie majtają się przy pasie, albo co gorsza za plecami!

 

Technika jazdy w terenie – fakty i mity

FAKT: Od chodzenia jeszcze nikt się nie nauczył jeździć! Skitury są piękną dyscypliną, ale jak by na to nie spojrzeć, podczas całodziennej wycieczki mamy zazwyczaj dwa, trzy, no, może cztery zjazdy. Doświadczenia w terenie nie nabędzie się nigdzie indziej, jak w górach, ale technikę jazdy warto czasem poćwiczyć „na klepisku”. Po pierwsze jesteśmy w warunkach sterylnych, gdzie zamiast skupiać się na walce ze szrenią lub samym sobą, można skoncentrować się na ułożeniu ciała, wyczuciu poszczególnych ruchów i faz skrętu. Po drugie, w ciągu takiego dnia robimy nie 3, a 30 kilometrów na nartach w dół!

MIT: Chcę jeździć w terenie, po co siedzieć na klepisku?

Posłużę się kilkoma zdaniami Józefa Oppenheima, który co prawda był gorącym zwolennikiem wprawiania się w kapryśnym górskim terenie: „Boisko to salon narciarski. Na boisku można olśnić panienki, i mistrzów karuzelą wyuczonych expedite ewolucyj, a w terenie przy całej wiedzy boiskowej – zgłupieć” …ale chwilę później dodaje: „Nie znaczy to jednak, że wypuścić wolno w teren tatrzański niewyszkolonego narciarza. Po przećwiczeniu na boisku podstawowych ewolucyj, należy wyruszyć w przeciętny teren podgórski i w miarę wprawy i opanowania zasad jazdy narciarskiej, dopiero wyruszać stopniowo, coraz wyżej, ku sercu Tatr.”  Wszystko w temacie 😊

FAKT: Jazda w terenie (zwłaszcza tatrzańskim!) ma mało wspólnego z filmami Matchstick Productions

Potężne żleby, wypełnione po brzegi idealnym sypkim (a jeszcze do tego stabilnym) puszkiem. Wszystko bierzesz na cztery płynne skręty i z zawrotną prędkością suniesz po kolana w śniegu. Jasne, kto by tak nie chciał! Tylko, że zazwyczaj później mamy typowe „oczekiwania vs. rzeczywistość”. Oczywiście, zdarzają się zjazdy „na jednym wdechu”, ale zwykle w stromszym terenie musimy się przeprosić z obskokami, a czasem nawet mało wdzięcznymi wizualnie skrętami kątowymi (gdy trafimy na wyjątkowo parszywe miejsce).

MIT: W terenie jeździmy na tyłach. Widziałem na filmach!

MIT: Jak tu stromo! Jak się odchylę, będzie bezpieczniej.

Dwa różne mity, efekt ten sam. To nie tak, że kiedy widzimy gościa sunącego w puchu, to on całe swoje narciarskie życie jeździ na tyłach (pomijając fakt, że jest na takim poziomie, że może jechać dowolnie, i tak da radę). Faktycznie w głębokim śniegu trzeba tak sterować nartami, żeby się nie topiły. Ale i tutaj podstawą jest balans i umiejętność przenoszenia środka ciężkości w odpowiednim momencie (przed skrętem musimy nartę nieco wypuścić, po skręcie dociążyć i przenieść ciężar do przodu, bo inaczej wylądujemy na plecach).

W drugim przypadku zazwyczaj natychmiast lądujemy na plecach. To dlatego instruktorzy, jak już skończą zrzędzić o pozycji narciarskiej, natychmiast zaczynają dręczyć „pochylaniem się do przodu” 😊.

Dodaj komentarz